poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Dzień szósty - przygodę LO uważamy za rozpoczętą :)


Wydawałoby się, że skoro to ostatni dzień naszego wyjazdu, to powinien być krótszy, zwłaszcza że mieliśmy dojechać do Poznania około 14. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Wstaliśmy o 5 rano, żeby pójść zobaczyć wschód słońca i pożegnać się z morzem. Na plaży byliśmy około 5.30. Tam odmówiliśmy modlitwę poranną podczas której zza chmur wyłoniło się słoneczko. Potem wróciliśmy do ośrodka. Nie kładliśmy się jednak do łóżek, ale zabraliśmy się za pakowanie i sprzątanie pokoi. Był to zdecydowanie pracowity poranek.
Później zjedliśmy śniadanie, załadowaliśmy nasze rzeczy do autokaru i ruszyliśmy di Gdańska. Tam wsiedliśmy do pociągu. Ci którym jeszcze starczyło sił rozmawiali, śmiali się i wspólnie spędzali ostatnie chwile obozu. Inni byli tak zmęczeni, że przespali cała drogę.
Na peronie w Poznaniu pożegnaliśmy się ze sobą i z kadrą. Widzimy się za tydzień na rozpoczęciu roku szkolnego.

Dzień piąty - Dzień Pański: z deszczu na plażę i w podsumowania :)


Nadeszła niedziela: niestety nie przywitała nas jak inne dni słoneczną pogodą. Zamiast tego od rana padał ulewy deszcz. Boisko, na którym normalnie mieliśmy rozgrzewki i modlitwy poranne, zmieniło się w jedną wielką kałużę, więc nawet gdyby nie padało i tak nie nadawałoby się do użytku. Jego zamiennikiem został więc korytarz, w którym najpierw wykonaliśmy kilka ćwiczeń, a potem wspólnie się pomodliliśmy. Następnie w strugach deszczu ruszyliśmy na śniadanie.
Potem, gdy ogarnęliśmy nasze pokoje, udaliśmy się na spotkania z naszymi wychowawcami. Później po próbie śpiewu, ojciec odprawił dla nas mszę świętą i wygłosił poruszające kazanie. Podczas znaku pokoju podchodziliśmy do siebie nawzajem i mieliśmy dość czasu, aby spokojnie pozdrowić każdego.
Po mszy zjedliśmy obiad i udaliśmy się na plażę, aby pograć w grę strategiczną. Oczywiście nie byłoby to w pełni wykorzystane wyjście, gdyby nie kąpiel i odtańczenie jakże pijarskiej belgijki. Pan Bóg dał nam piękny prezent, gdyż zdążyliśmy wrócić do ośrodka przed popołudniową burzą. W chwili, gdy wchodziliśmy do budynku, zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

Następnym punktem były kręgi biblijne i kolacja. Wieczorem klasa 1b zorganizowała dla nas wieczorek pogodny, po którym nastąpiło podsumowanie wyjazdu, co również dostarczyło wiele radości. Na sam koniec nadszedł czas na modlitwę wieczorną. Dzisiaj każdy z nas podchodził do innych z kawałkiem chleba i prosił o przyjęcie go takim jakim jest. Było to nawiązanie do słów brata Alberta, że "powinno się być dobrym jak chleb, z którego każdy może wziąć sobie kawałek". Po tym długim dniu z radością udaliśmy się na spoczynek.
x

niedziela, 27 sierpnia 2017

Dzień czwarty - przez Malbork i Stegnę na Wieś-party :)



Tak się nam pięknie złożyło, że dzień po wspomnieniu świętego Józefa Kalasancjusza, nadeszła uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Mimo wcześniejszej pobudki, nie musieliśmy się dzisiaj rozgrzewać, tylko od razu udaliśmy się na śniadanie. Zaraz potem wsiedliśmy do autokarów i pojechaliśmy do Malborka. Tam pod okiem dwóch przemiłych pań przewodniczek, oglądaliśmy zamek i zgłębialiśmy jego tajemnice.
Po tej, choć bardzo interesującej, ale także męczącej wyprawie z ulgą wsiedliśmy do autokarów, w których mogliśmy się zdrzemnąć i pełni sił wrócić na obiad. Po posiłku udaliśmy się do Stegny na zakupy. Zakupiliśmy prowiant na drogę powrotną oraz ciekawe gadżety na wieczorną imprezę.
Po powrocie do ośrodka mieliśmy chwilę czasu dla siebie, a zaraz potem udaliśmy się na spotkania biblijne z naszymi animatorami. O 17 odbyła się Msza Święta poświęcona Matce Bożej, a na kazaniu dowiedzieliśmy się, że w całej Ewangelii wypowiada ona tylko jedno zdanie do człowieka "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie".
Po Eucharystii zjedliśmy kolację, a później poszliśmy na plażę, gdzie odbyły się spotkania z wychowawcami. Tam też podziękowaliśmy za udany dzień modlitwą Anioł Pański i młodzieżowym Apelem Jasnogórskim.
Ostatnim punktem dnia była zabawa, nazwana przez nas "Wieś-party". Wszyscy śmiesznie się poubieraliśmy, a od Ojca dostaliśmy świecące gadżety. Zabawa nie była długa, ale i tak porządnie się zmęczyliśmy. Umyliśmy się i poszliśmy spać, bo jutro też czeka na nas nowy dzień i na pewno będziemy potrzebować dużo energii.

piątek, 25 sierpnia 2017

Dzień trzeci - Uroczystość św. Józefa Kalasancjusza



Dzisiejszy dzień był dla nas szczególnie ważny, choć z pozoru zaczął się zupełnie zwyczajnie. Obudziliśmy się, rozgrzaliśmy, pomodliliśmy i zjedliśmy śniadanie.
Przedpołudnie spędziliśmy na plaży, kąpiąc się, grając w grę strategiczną i opalając się. Tam też odbyliśmy dzisiejsze kręgi biblijne, których tematem była rola reguł w życiu młodego człowieka. Po powrocie do ośrodka zjedliśmy obiad, a potem była chwila wolnego czasu, więc mogliśmy integrować się we własnym zakresie.
Później zaczęła się wyjątkowa część dzisiejszego dnia i całego wyjazdu. Obchodziliśmy święto naszego patrona i założyciela szkół powszechnych - świętego Józefa Kalasancjusza. Z pobliskiego Elbląga przyjechał do nas ojciec Rafał Roszer ze swoją mamą i klerykiem Emilem , aby wspólnie celebrować Mszę Świętą w największe święto zakonnej rodziny pijarów. Eucharystię przeżywaliśmy dzisiaj w większym gronie, bo razem z grupą pijarską z Łowicza, która także przeżywa swój obóz integracyjny w Mikoszewie. Ojciec Rafał mówił nam o świętym uporze Kalasancjusza i o jego entuzjazmie, pasji dla życia. Po mszy i zjedzeniu kolacji, bawiliśmy się na pogodnym wieczorku, tym razem animowany przez klasę 1a.
Wieczorem ojciec Grzegorz przybliżył nam historię św. Józefa Kalasancjusza i odnowił publicznie swoje śluby. Następnie błogosławiliśmy ojca i wszystkich wychowawców na znak naszej modlitwy za nich i wdzięczności za ich pracę włożoną w nasze wychowanie (co Kalasancjusz uważał za najważniejsze, zaraz po Bogu) i naszą naukę.
Cały dzień upłynął nam w spokojnej atmosferze, bez pośpiechu, co sprzyjało celebrowaniu naszego święta. Dzisiaj udaliśmy się na spoczynek wcześniej, bo jutro ruszamy na podbój zamku krzyżackiego w Malborku.

Dzień drugi integry



Po bardzo wesołej i głośnej pobudce udaliśmy się na boisko na rozruch poranny. Pierwszym zadaniem było bieganie tylu okrążeń, ile Stasiu uzna za stosowne, co przy Jego zdolnościach mogło okazać się dla nas zabójcze. Rozciągnęliśmy się i zatańczyliśmy dwa tańce. Następnie powierzyliśmy cały dzień naszemu Ojcu, który patrzył na nas z bezchmurnego nieba. Po tak aktywnym poranku śniadanie smakowało wybornie!
Później na kręgach biblijnych rozmawialiśmy o autorytetach w naszym życiu. Po spotkaniach z animatorami mieliśmy okazję na spędzenie czasu w klasowym gronie z naszymi wychowawcami. Kolejnym punktem dnia była, przygotowująca nas do Eucharystii, próba śpiewu. A zaraz po Mszy Świętej czekał na nas pyszny obiadek, który zjedliśmy ze smakiem.
Po obiedzie dostaliśmy prowiant, uszykowaliśmy się na wycieczkę i wyruszyliśmy do Gdańska. Pierwszym punktem naszej wyprawy było Westerplatte, gdzie przemiły pan przewodnik opowiedział nam historię tego miejsca. Następnie udaliśmy się na Starówkę gdańską, a tam mieliśmy okazję usłyszeć jeszcze więcej o tym pięknym mieście. Gdy tylko dostaliśmy trochę czasu na podziwianie Starego Miasta według własnego uznania większość z nas zdecydowała się na skosztowanie kebaba, choć niektórzy wykorzystali ten czas na kupowanie żelków. Niektórym udało się także odwiedzić kościół Mariacki. Zaspokoili zarówno głód duchowy(co najważniejsze), jak i fizyczny(co trochę mniej ważne, bo "nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych").
Po powrocie do Mikoszewa udaliśmy się na zachód słońca na plażę. Tam też podziękowaliśmy Bogu za cały nasz dzień. Ostatnim punktem dnia był pogodny wieczorek, zorganizowany przez klasę 1 C.
Pozytywnie, ale jednak bardzo zmęczeni poszliśmy przygotować się na spoczynek i tym samym na następny dzień, który zapewne także przyniesie nam wiele nowych wrażeń.

(Tekst - Ania Krzyżaniak, film - Wojtek Gierszal)