Nadeszła
niedziela: niestety nie przywitała nas jak inne dni słoneczną pogodą. Zamiast
tego od rana padał ulewy deszcz. Boisko, na którym normalnie mieliśmy
rozgrzewki i modlitwy poranne, zmieniło się w jedną wielką kałużę, więc nawet
gdyby nie padało i tak nie nadawałoby się do użytku. Jego zamiennikiem został
więc korytarz, w którym najpierw wykonaliśmy kilka ćwiczeń, a potem wspólnie
się pomodliliśmy. Następnie w strugach deszczu ruszyliśmy na śniadanie.
Potem,
gdy ogarnęliśmy nasze pokoje, udaliśmy się na spotkania z naszymi wychowawcami.
Później po próbie śpiewu, ojciec odprawił dla nas mszę świętą i wygłosił
poruszające kazanie. Podczas znaku pokoju podchodziliśmy do siebie nawzajem i
mieliśmy dość czasu, aby spokojnie pozdrowić każdego.
Po
mszy zjedliśmy obiad i udaliśmy się na plażę, aby pograć w grę strategiczną.
Oczywiście nie byłoby to w pełni wykorzystane wyjście, gdyby nie kąpiel i
odtańczenie jakże pijarskiej belgijki. Pan Bóg dał nam piękny prezent, gdyż
zdążyliśmy wrócić do ośrodka przed popołudniową burzą. W chwili, gdy
wchodziliśmy do budynku, zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.
Następnym
punktem były kręgi biblijne i kolacja. Wieczorem klasa 1b zorganizowała dla nas
wieczorek pogodny, po którym nastąpiło podsumowanie wyjazdu, co również
dostarczyło wiele radości. Na sam koniec nadszedł czas na modlitwę wieczorną.
Dzisiaj każdy z nas podchodził do innych z kawałkiem chleba i prosił o
przyjęcie go takim jakim jest. Było to nawiązanie do słów brata Alberta, że
"powinno się być dobrym jak chleb, z którego każdy może wziąć sobie
kawałek". Po tym długim dniu z radością udaliśmy się na spoczynek.
x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz